Fajny film wczoraj widziałam... . A, nieprawda.
Byłam w kinie na "Avatarze" Jamesa Camerona, w wersji 3D.
Przez pierwszych 20 minut miałam kilka zaskakujących doznań, ale później to była: nuda, nuda, nuda. Brak wyraźnie zarysowanej fabuły, sceny powtarzające się, nie ma miejsca dla gry aktorskiej /biedna Sigourney Weaver/.
To nie jest film, to jest pokaz sztucznych ogni, dla miłośników gier komputerowych SF. A wszystko, razem z reklamami, trwało prawie 3 godziny.
Zmęczyłam się trochę.