Zimno, a będzie jeszcze zimniej.
Obecnie mam na termometrze -11 stopni. Rano może być bardziej czadowo.
W ciągu dnia było tylko -7 stopni, a ludzie przemykali szybciutko po ulicach, aby dotrzeć do ciepłych miejsc pod dachami, bo i aż w nosie zamarzało, albowiem wietrzyk - jeszcze - dodatkowo powiewał.
Wyż, który nas nawiedził został nam "użyczony" - podobno - aż z Uralu i może nawet miesiąc potrzymać.
Trzeba grzać /rozpaliłam "ognisko" w salonie/ i się ruszać, żeby poprawić krążenie. Herbatka z prądem - w rozsądnych ilościach - też może pomóc.
I zawsze można jeszcze sobie pośpiewać, poklaskać w łapki, ewentualnie zatańczyć, aby przeżyć i nie popaść w depresję: