Politycy PiS ruszyli w Polskę, aby przekonywać wyborców do swojego patrzenia na Polskę i świat. W końcu kolejne wybory za pasem, więc tego czy innego swojego... trzeba próbować gdzieś zakontraktować.
Najbardziej spektakularną wypowiedź dał sam prezes Kaczyński, który podzielił się swą kolejną fascynacją. Po Węgrzech, Chinach, Turcji, teraz przyszła kolej na... Koreę Południową. Wg prezesa Kaczyńskiego, państwo to rośnie /ogromnie/ w siłę, a ludziom żyje się dostatnio. I co najważniejsze, ma ono wielce liczebną i "rozbuchaną" armię, więc w panu prezesie wzbudziło się marzenie o podobnej, na polskim gruncie. Koszt - zapewne - to mało ważny szczegół.
Tak pan Prezes, jak i jego ludzie stoją na gruncie, że największą kłodą w Polsce jest... premier Donald Tusk, wspierany przez obcych. Dobitnie wyartykułowała to b. minister spraw zagranicznych, Anna Fotyga, która wietrzy spisek światowy, w celu ochrony polskiego premiera. Dała temu wyraz oskarżając niezależny politycznie tygodnik brytyjski, "The Economist", o to, że gdy Tuskowi coś nie wychodzi, to onże przychodzi naszemu premierowi z pomocą. Stąd zapewne korzystne dla Polski analizy tam zamieszczane, w których Polska to kraj sukcesu, z wielkimi osiągnięciami w dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej. A, przecież w kręgach bliskich partii PiS jest tłoczona "prawda", iż nasz kraj tonie, niczego nie ma, nic się nie udało. I tak ogólnie jest: ciemno wszędzie, głucho wszędzie...
W tych okolicznościach, jak tak pomyśleć jacy to "zbawcy" chcą nas "ratować", to aż skóra cierpnie, bo u nich nie ma krajowej zdolności koalicyjnej, a i o dobrych kontaktach zewnętrznych, nawet z sojusznikami czy środowiskami życzliwymi Polsce, można zapomnieć. Koszmar, a nie alternatywa.
