Wczorajsze berlińskie spotkanie nie miało sensu. Kto wymyślił ten skład? Dlaczego Ukraina zgodziła się na taki zestaw...? Rozumiem, że musiał być Rosjanin, Ukrainiec, no i Niemiec, jako gospodarz. Ale Francuz...? Robił za kwiatek...?
Na wczorajszym spotkaniu Ukraina była osamotniona, ponieważ Niemcy starają porozumieć się - za wszelką cenę - z Rosjanami, a Francuzi - mimo sankcji - kręcą z Rosją swoje interesy zbrojeniowe, a nawet rozrywkowe, bo właśnie podpisano porozumienie o budowie - przez firmy francuskie - parków rozrywki: w Moskwie i ... na Krymie. Farsa.
Przedstawiciel Polski w takim towarzystwie byłby kłopotliwy, ponieważ - zapewne - próbowałby naciskać na konkrety, w sprawie zakończenia wtrącania się Rosji w suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Dlatego też do rozmów nie został zaproszony.
Miało być miękko, aby Ławrow nie czuł się skrępowany. I nie był..., a kolegów z Niemiec oraz Francji traktował jak starych - dobrych - znajomych. I tylko ten Ukrainiec mu się niepotrzebnie pętał. Smutne były te obrazki i przypomniałam sobie, jak jeden z prezydentów Francji proponował Polsce, aby siedziała cicho. Tu też w domyśle zalecono: Ukraino milcz i ciesz się, że koleżeństwo jeszcze ciebie nie poświęciło dla swoich interesów.
Polska mocno angażowała się w przemiany na Ukrainie, tak podczas Pomarańczowej Rewolucji, jak i w czasie kijowskiego powstania na Majdanie. Teraz niech inni się wykazują, jeśli naprawdę chcą, bo - póki co - nie widać specjalnej determinacji. Asekurujmy Ukrainę... wzrokiem i dobrym słowem. Pomagajmy, ale wtedy, gdy będziemy wyraźnie o to poproszeni. Nie ma co się wyrywać, bo można zostać z ręką w "nocniku". Zresztą mamy swoje kłopoty i swój "prawy sektor", który najpierw próbował obalić rząd, teraz usiłuje obrzydzić Prezydenta RP, a kto wie, czy za chwilę nie wrzuci do "WPROST" - ściśle tajnych - tajemnic naszej obronności. Przecież wybory się zbliżają, więc: "po trupach" do władzy.