maia14 maia14
359
BLOG

"Magia w blasku księżyca" - ech Mr. Darcy!

maia14 maia14 Kultura Obserwuj notkę 11

Zaliczyłam kolejny film Woody Allena /scenariusz i reżyseria/, czyli "Magię w blasku księżyca"/ "Magic in the Moonlight". Fascynująca podróż z potokiem słów, rozwiązywaniem zagadek, jak i odkrywaniem duszy ludzkiej.

Rzecz rozgrywa się w połowie lat dwudziestych, XX wieku, na początku w Berlinie, gdzie słynny iluzjonista Stanley Crawford /Colin Firth/, po swoim występie spotyka dawnego przyjaciela, też iluzjonistę, Howarda Burkana /Simon McBurney/, a ten próbuje nakłonić go do jazdy na Lazurowe Wybrzeże, aby tam zdekonspirować Sophie Barker /Emma Stone/ - kobietę-medium - która omotała swymi zdolnościami i wdziękiem rodzinę amerykańskich bogaczy. Stanley daje się namówić, bo jego misją jest demaskowanie różnych fałszywych prestidigitatorów. Zresztą jest on - ogólnie - przekonany o swej wyższości i choć bywa trudnym nudziarzem i zrzędą, to potrafi być też bardzo rodzinny, gdy chodzi np. o zdrowie cioci Vanessy /Eileen Atkins/.

Fabule smaku dodają zdjęcia Dariusa Khondji, który ciekawie skamerował urokliwe krajobrazy, wnętrza luksusowych rezydencji czy klubów jazzowych. A do tego dodano cudowne stare "kawałki" muzyczne, jak np. "You Do Something To Me" /Leo Reisman&His Orchestra/ czy "Remember Me" /Ray Noble&Al Bowlly/, które sączą się i dodają szlachetnej patyny całemu filmowi.

Film "Magia w blasku księżyca" jest falowaniem, bo np. gdy wydaje się, że przez moment jest nieco przegadany, następuje zwrot i już się zapomniało o takich ... myślach. Ten film bywa też intrygujący, np. w momencie, gdy główny bohater zaczyna się "nawracać"... I wtedy nachodzi widza myśli: Co się stało Allenowi? Ale po chwili Stanley przychodzi po rozum do głowy i mówi: Co ja gadam? A zatem, Allen się też nie zmienił. A potem? Potem otrzymałam rozwiązanie zagadki... i podróż sentymentalną, do swojego odkrycia Jane Austen i jej książki pt. "Duma i uprzedzenie", z Panem Darcy'm, jako jej bohaterem. No i do serialu, pod tym samym tytułem jak książka, w którym Darcy'ego grał... Colin Firth. I, gdy teraz patrzyłam na Stanley'a, to widziałam Darcy'ego, z jego wyniosłością, bufonadą, które okazały się tylko przybraniem pozy, z przekonania, że tak wypada.  A pod sztucznością krył się uroczy, pełen ciepła mężczyzna. Tu jest wyraźne zapożyczenie, dokonane przez Allena.

Ten film nie jest wcale łatwy, bo w nim jest wiele pułapek i zagadek, które widz może rozwiązywać, jeśli potrafi. Lubię takie kino.

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura