Pupil Zachodu /w Rosji jest nielubiany/ - Michaił Gorbaczow - udzielił wywiadu dziennikowi "Rossijskaja Gazieta", w którym zaapelował do Ukraińców, aby się opamiętali i np. nie stawiali żadnych "tam" na granicy ukraińsko-rosyjskiej, bo to mogłoby zaszkodzić procesowi pokojowemu. Dialog, dialog, to ma być środek do zawieszenia broni.
Gorbaczow ma też zalecenia dla zachodnich polityków i chce, aby złagodzono sankcje wobec Rosji, gdy ta - wg niego - zrezygnowała z odwetu w tym względzie.
Nieco wcześniej Michaił Gorbaczow uznał aneksję Krymu za "historyczną sprawiedliwość", a ukraiński kryzys..., jako następstwo niewłaściwego wykorzystania - przez Ukraińców - jego "pierestrojki", gdyż mogli umiejętniej przeprowadzać reformy czy walczyć z korupcją.
Analizując słowa b. prezydenta ZSRR, a wcześniej sekretarza generalnego KC KPZR, można odnieść wrażenie, że albo zaliczyl odlot i wszystko mu się pokręciło, gdyż jego słowa momentami można bardziej odnieść do Rosjan, niż do Ukraińców, albo otrzymał kuszącą propozycję od swoich, boć podobno był kiedyś określany w Rosji, jako "Miszka-koperta" /od sposobu wywdzięczania się mu/. Może kasa z uczestniczenia w reklamach /np. luksusowych torebek Louis Vuitton czy restauracji Pizza Hut/ już mu się skończyła.
Jest jeszcze taka możliwość, że Gorbaczow chce poprawić swoje notowania, pośród Rosjan. Bo, przecież kiedyś go znielubili i do dziś obarczają winą za rozkład ZSRR, jak i próby ograniczenia spożycia wódki w Rosji /np. zmniejszając ilość monopolowych - choćby - w Moskwie/. A z wódką w Rosji nikt nie wygrał /nieustający stan pożądania/, więc i Gorbaczow musiał odejść. Natomiast teraz robi z siebie tubę propagandową Kremla, gdy... cena ropy spadła i kłopoty narastają. Żałosne, i widać, że nie ma, nie ma "wody na pustyni".
