Kampania przed wyborami prezydenckimi przebiega - generalnie - niemrawo.
Pan Prezydent nie chce, bo nie musi, a inni kandydaci muszą, ale różnie im to wychodzi.
Najbardziej aktywny jest kandydat PiS, Andrzej Duda, bo i konwencję inaugurującą miał pokaźną, pojeździł też autobusem po kraju, przejechał się na nartach przy obecności kamer, no i nie stroni od spotkań z dziennikarzami. Podkreśla też, że on to on, a prezes Kaczyński, to prezes Kaczyński. Pewnie nie chce być kojarzony, jako techniczny... . Jednak w tym względzie, to ma akurat marne szanse, bo i tak większość go tak odbiera.
Trzecie miejsce w rankingach sondażych zajmuje najczęściej kandydatka SLD, Magdalena Ogórek. Ona, to się nawet specjalnie nie pokazuje, a gdy już wyjdzie - patrz jej konwencja - to się tak zapędza, że nawet w Moskwie jest potem to komentowane. Tyle, że z dziennikarzami nie chce rozmawiać i wciąż jej robotę wykonują koledzy z SLD, a szczególnie przewodniczący Miller, który nie potrafi też ukryć zadowolenia ze swego ruchu kampanijnego. Oby się "nie rozpuścił".
Dwoje tych kandydatów działa ostatnio trochę wbrew swoim wcześniejszym zachowaniom, bo kandydat Duda nie był kiedyś taki chętny do pokazywania swej samodzielności, szczególnie przy swoim prezesie, natomiast kandydatka Ogórek, wręcz przeciwnie, kiedyś sprawiała wrażenie osoby z własnymi poglądami, która wie o czym mówi i nawet panuje nad tym. Punkt siedzenia zmienił - jednak - w pewien sposób punkt widzenia u tych kandydatów. Tylko, ile można udawać? Kiedyś zapewne wyjdą z roli i wtedy dopiero będzie można ocenić ich predyspozycje polityczne.
.
