Od kiedy okazało się, że rosyjscy motocykliści chcą przejechać m.in. przez Polskę, aby dotrzeć do Berlina na 9 maja, czyli na kolejną rocznicę upamiętnienia zakończenia II wojny światowej, zapanowała u nas pewnego rodzaju histeria. Media wciąż nakręcają zainteresowanie tym rajdem, co spowodowało, że pojawili się tacy, którzy chętnie rzuciliby się tym "Nocnym Wilkom" pod koła, aby tylko zatrzymać ten ich przejazd. A i nasze władze zbyt wiele mówią o tym mającym nastąpić wydarzeniu, jak na jego rangę.
Zresztą "Wilcy" poprosili Niemców o tzw. wizy Schengen i jeśli nasz zachodni sąsiad dał im je, my będziemy musieli wpuścić tych, którzy takie wizy otrzymali. A nie jest pewne, czy wszyscy chętni je zdobyli. Chyba najtrudniej byłoby dać taką wizę temu tzw. "Chirurgowi", który w ramach sankcji przeciw Rosji, został - podobno - wpisany na listę osób bez możliwości wjazdu do UE i do USA. Może dlatego jest zły i pyszczy o gettach itp.
Natomiast nie musimy się godzić na planowane zgromadzenie z obywatelami Polski, które motocykliści zapowiadali. Jeśli nie zdobyli na nie pozwolenia, to mogą sobie pomarzyć... A, jak wyczytałam, to i w Niemczech o takie zezwolenie się nie ubiegali, więc i tam nie będą mogli zrobić pokazowego spędu.
Zatem spokojnie, niech sobie jadą. Przejadą, a wtedy nasz zachodni sąsiad weźmie na siebie ten balast.
