Odszedł B.B. King, uznawany za króla bluesa.
Był wokalistą i gitarzystą, a swą ukochaną gitarę nazwał nawet imieniem: Lucille. Ona - w jego dłoniach - "śpiewała", cudnie.
Odszedł wielki artysta, a skromny człowiek, który miał szacunek dla innych muzyków i podkreślał, że od każdego z nich czegoś się uczył.
Żal...