Burze, burze, burze i inne zjawiska.
Najpierw ta "w szklance wody". Otóż pewna pani dostała rekomendację swego środowiska politycznego na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. To samo otrzymał pewien pan, którego wytypowała koalicja rządząca. I, jak to bywa w takich przypadkach kandydatury musiał ocenić Sejm RP. I ocenił, czasami żenująco.
W wyniku głosowania zwyciężył dr nauk prawnych i działacz na rzecz praw człowieka. Pani, kiedyś wybitna opozycjonistka antykomunistyczna, przegrała. No i przetoczyła się - i toczy - burza polityczna, ponieważ środowisko, z którym ostatnio owa pani sympatyzuje i z którym jest kojarzona, nie może pogodzić się z werdyktem. Trudno i normalka, ale wszyscy to raczej przeżyją.
Gorzej jest, gdy znajdzie się człowiek na linii strzału natury i taka prawdziwa burza go dopadnie. Dziś trzy takie dosyć bliskie spotkania musiałam zaliczyć, kiedy się przemieszczałam. A w takich okolicznościach przyrody, to człowiek dopiero zdaje sobie sprawę, jakie małe są te polityczne spory, w których straty bywają tylko złudzeniem.
Bo prawdziwą stratą będzie, jeśli jutro już nie przyjdzie...
