maia14 maia14
1003
BLOG

"Ostatnia rodzina" - portret...

maia14 maia14 Rozmaitości Obserwuj notkę 31

"Ostatnia rodzina", film wyreżyserowany przez Jana P. Matuszyńskiego, na podstawie scenariusza Roberta Bolesto, jest portrem z wnętrza rodziny Beksińskich.

Pierwszy moment, to rok 2005. Zdzisław Beksiński /grany przez Andrzeja Seweryna/  rozmawia z Piotrem Dmochowskim /Andrzej Chyra/, prawnikiem, który latami kupował od niego obrazy dla zleceniodawcy z Francji i zwierza się ze swych marzeń komputerowych. Ale to moment.

Potem przechodzimy do roku 1977. Mamy szeroki obraz warszawskiego - budującego się - blokowiska. Tam właśnie - z Sanoka - do dwóch blisko położonych mieszkań sprowadzili się Tomasz Beksiński /Dawid Ogrodnik/ oraz jego rodzice Zdzisław i Zofia /Aleksandra Konieczna/, wraz z babciami. I odwiedzinom - spokojniejszym oraz bardziej brutalnym - nie ma końca.

Ten film, to obraz trudnych relacji rodzinnych, bo mamy ojca /artystę malarza.../, który szybko się regeneruje, nawet, gdy dzieje się coś niepokojącego, a po drugiej stronie syna /tłumacza, radiowca.../, który miota się i krzyczy, aby zostać zauważonym oraz wysłuchanym. I u którego długo trwa zanim wraca do pewnej równowagi.

Ojciec ma też pewien problem z dotykiem, dlatego syna nie uderzył, ale też nie pogłaskał czy przytulił, więc i go praktycznie nie wychował, a ten - jak stwierdził - tego potrzebował.

Ojciec również nie potrafił syna pochwalić, np. gdy ten otrzymał pracę w "trójce" w PR. A, gdy mama z babcię się cieszyły, to on stwierdził, że teraz to już nawet radia nie będzie można włączyć. Natomiast dowód akceptacji mógłby pomóc zagubionemu Tomkowi, który kilka razy próbował popełnić samobójstwo...

No i jest matka, która poświęciła siebie, aby służyć rodzinie, tak swoim mężczyznom, jak i matce oraz teściowej. Ta kobieta przymuje - z pokorą - wszystko co się dzieje i nawet specjalnie nie rozpacza.

Nastroje w tym filmie podkręcane są przez muzykę, różną, bo też Zdzisław preferował Liszta, Griega, Mahlera czy Debussy'ego, gdy Tomasz - choćby - Yazoo, Marillion, Sisters of Mercy czy Nicka Cave'a.

Zdjęcia w tym filmie wykonał Kacper Fertacz i są kręcone praktycznie we wnętrzach. Zachował przez to kameralność tego trudnego obrazu.

Ten film bywa mroczny, czasami lekko rozbawia, ale jest też tak, że odzywki głównych bohaterów bolą. Ale są też zapisem pewnego śpiewnego języka czy powiedzonek, które wyszły z obiegu, np.: Proszę ja ciebie.

No i jest końcówka filmu, która mnie zupełnie rozbiła, bo fakty filmowe zostały przełożone na obraz dokumentalny. Po wyjściu z kina jeszcze przez pewien czas musiałam sama wrócić do równowagi.

Ten film warto zobaczyć, bo rzadko się zdarza, aby w fabule - nawet biograficznej - udało się pokazać tak mocno, że "życie czasami bywa znośne" /Wisława Szymborska/, ale bywa, że boli...

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości