Do Smoleńska - 10 kwietnia 2010 r. - Antoni Macierewicz dotarł innym środkiem lokomocji, niż lotniczy. Natomiast, gdy dowiedział się o katastrofie polskiego samolotu, m.in. z Prezydentem RP na pokładzie, ograniczył się do spożycia posiłku podanego przez Rosjan, a następnie wykonał zwrot do Polski. Nie obchodziło go miejsce katastrofy, ani to, co ewentualni świadkowie bądź przybywający oficjele mają do powiedzenia.
Jednak już w Polsce, Macierewicz zaczął budować swoją pozycję polityczną właśnie na Smoleńsku. Był - egzotyczny - zespół parlamentarny, zamach, była sztuczna mgła, były wybuchy, a nawet informacja, iż kilku pasażerów przeżyło katastrofę. Niezmieszany Macierewicz powtarzał różne swoje fantazje bez zmrużenia oka, ale z uśmieszkiem.
Wczoraj Macierewicz był wstrząśnięty, ponieważ - jak twierdził - do ministerstwa /MON/, którym kieruje, dotarło sensacyjne nagranie, gdzie rozmawiają m.in. ówcześni premierzy... Tusk i Putin. Tylko, że to nagranie było dostępne na YouTube od ponad sześciu lat, ale skoro Macierewicz go nie widział, to musiał się tym podzielić z publicznością, aby grzać temat.
Macierewicz okazał się być tylko opóźnionym..., ale znów bez empatii np. wobec rodzin ofiar katastrofy. I taki ktoś zajmuje się obroną narodową Polski. Strach się bać.