"Jestem mordercą", film którego reżyserem i scenarzystą jest Maciej Pieprzyca, to obraz wyjątkowo interesujący.
Rzecz dzieje się w latach 70-tych, kiedy to I sekretarzem PZPR jest Edward Gierek, a pewien "wampir" zabija kobiety. Rozwiązywanie sprawy nabiera tempa, gdy okazuje się, iż jedną z ofiar jest bratanica owego dostojnika partyjnego.
Sprawę otrzymuje młody milicjant-inspektor, Janusz Jasiński /gra go Mirosław Haniszewski - bywa różnie.../, który ma dać świeży tok sprawie. Szefem jego jest major Aleksander Stępski /Piotr Adamczyk/, a jednym z kolegów milicjant Marek /Michał Żurawski - świetny/. I zaczyna się..., bo jest nowy zespół śledczy, który wykorzystuje do znalezienia podejrzanego nawet komputer... "Odra".
W końcu udaje się wytypować potencjalnego mordercę, Wiesława Kalickiego /Arkadiusz Jakubik/. Może i przez pomoc społeczeństwa, w tym żony Kalickiego, Lidii Kalickiej /Agata Kulesza - fantastyczna/, gdy podano, że za uchwycenie sprawcy morderstw jest przewidziana nagroda w wysokości 1 mln zł...
Obraz jest sfilmowany przez Pawła Dyliusa. Zadbał o najdrobniejsze szczegóły z lat, w których fabuła się toczy.
Fantastycznym smaczkiem jest też muzyka - Bartosza Chajeckiego - nakręcająca akcję tak, że widza, aż rusza z fotela kinowego.
Film "Jestem mordercą", to nie tylko afera kryminalna, ale też pokazanie rzeczywistości z lat 70-tych, no i jest to również studium: winny czy niewinny... A także upadek zwykłego - zdawało się uczciwego - funkcjonariusza, który dla kariery stał się... "świnią".
Warto ten film zobaczyć. To jest naprawdę dobre kino.
Komentarze