Za oknem silny mróz, a na Salonie wieje chłodem, więc postanowiłam rozluźnić się... w kinie.
Wybrałam się na polską komedię /jak usłyszałam... inteligentną/ pt. " Po prostu przyjaźń", w reżyserii Filipa Zylbera, na podstawie scenariusza Karoliny Szablewskiej.
Film opowiada o grupie osób, które przeżywają i wesołe sytuacje, jak i te smutniejsze, a czasami nawet tragiczne. Wątków w tym obrazie jest wiele, więc trudno opisywać fabułę.
Występuje tu cała plejada młodych i popularnych obecnie aktorów. Świetnie prezentuje się Agnieszka Więdłocha w roli Julii /postać tragiczna/. Są również: Magdalena Różczka /Ivanka/, Maciej Zakościelny /Grzegorz/, Piotr Stramowski /Kamil/, Marcin Perchuć /Marian/, Bartłomiej Topa /Patryk - świetny/, Aleksandra Domańska /Jadźka/ i inni.
Pośród młodszych kolegów pojawiają się i ci trochę starsi. Rewelacyjny jest Krzysztof Stelmaszyk /doprowadził mnie do płaczu... ze śmiechu, gdy przedzierał się do kostnicy/. Wciąż świetna jest Anna Polony, ale i Janowi Peszkowi oraz Piotrowi Fronczewskiemu niczego nie brakuje.
W fImie jest klimatyczna muzyka autorstwa Macieja Zielińskiego. Są też świetne zdjęcia Jana Holoubka, tak te miejskie, jak i te z gór.
"Po prostu przyjaźń", to nie tylko komedia, ale chwilami i dramat. Ma się w trakcie oglądania filmu różne doznania: i wesołe i smutne. Ale ciekawe.
Film jest naprawdę wart obejrzenia.
Komentarze