Pan prezes-poseł tak się stara dla swojego "klubu"...
Próbował nawet urabiać tzw. Grupę Wyszehradzką - czy to sam, czy też przy pomocy swoich umyślnych - przeciwko Tuskowi. Bez zrozumienia.
Tusk nawet w tej Grupie z nim wygrywa.
I jak w takich warunkach nienawiść prezesa-posła ma wygasać? Nie może.
Żyje sobie więc prezes-poseł pośród swoich - interesownych - klakierów, mając świadomość, że reszta to... "wilcy", bez zrozumienia dla jego potrzeb oraz jego "pańskości".
No i jeszcze ten "święty" Antoni mu się wymyka, bo dużo wie, więc trudno ustawić go do pionu. Ba, nawet z jego "misiem" - w tych warunkach - nie da się zrobić ostatecznego porządku.
Ciężkie jest samotne życie prezesa-posła, gdy na dodatek wciąż musi nadawać... "z okopów".