Prezes-poseł Kaczyński robi wiele, aby pozycja Polski w UE sprowadzała się tylko do bycia w niej, póki da się kasę wyciągać..., w tym dla jego - ostatnio - przyjaciela o.Dyrektora.
Ten człowiek nie rozumie co to solidarność, wspólny interes i wspólne bezpieczeństwo. To jego gierki mają być na wierzchu... i już. Bez oglądania się na konsekwencje... dla Polski.
Obecnie Europa przeciera oczy ze zdumienia, że Kaczyński gra przeciwko Polakowi. A choć po wygraniu wyborów - przez jego ugrupowanie - twierdził, że nie będzie odwetu na przeciwnikach politycznych, to - jak zwykle - skłamał i robi wszystko, aby odgrywać się - szczególnie - na Donaldzie Tusku.
Udało mu się do swojej gierki, aby utrącić Donaldowi Tuskowi przedłużenie jego szefowania RE, namówić Jacka Saryusza-Wolskiego, kojarzonego dotąd z PO. I teraz pytanie: skoro S.-W. nie ma szans z Tuskiem oraz - niby - nie aspiruje do funkcji z nadania PiS-u, to dlaczego zgodził się zrobić z siebie prezesowego "kotka"? Osobiste urazy czy istniejące haki na niego...?
Prezes-poseł Kaczyński skupia przy sobie różnych wiernych-miernych, ale i z brzydką przeszłością, patrz np. Piotrowicz czy Przyłębski. Pewnie takimi można łatwo powodować, gdy jest wiedza, iż mają słabe charaktery. Możliwe, że tak jest i z Saryuszem-Wolskim, który zresztą pasuje - też posturą - do brzuchaczy z PiS-u. I stąd, ta jego zamiana z Polski na... prezesową "wolską".
