Dawno nie widziałam Nicolasa Cage'a, więc gdy dowiedziałam się, że występuje w filmie pt. "Pakt krwi", wyreżyserowanym przez Stevena C.Millera, wg scenariusza Jasona Mosberga, postanowiłam wybrać się do kina...
Ten film jest i kryminalny i obyczajowy.
Głównymi postaciami są tu dwaj bracia: starszy Mickey /grany przez Johnathona Schaecha/ i młodszy JP /Adrian Grenier/.
Dorosły Mickey ma kłopoty z prawem, gdy jego młodszy brat jest szczęśliwym ojcem, mężem i prowadzi swoją firmę. Jednak JP kocha i swojego starszego brata, pamiętając o ich skomplikowanym dzieciństwie i dorastaniu, gdy to Mickey był dla niego jedyną podporą.
Za Mickeyem wciąż ciągnie się jego przeszłość i kontakty z przestępcami, m.in. z Eddie Kingiem /Nicolas Cage - z nosem zbudowanym na modłę... Depardieu, koszmar/, który stworzył grupę, jakby mafijną.
A potem Mickey zostaje porwany... dla okupu, który ma być wyciągnięty od jego młodszego brata. W sprawę wchodzi też - z ukrycia - policjant Sal /John Cusack/, znajomy braci... i zaczyna się prawdziwa akcja.
Zdjęcia do tego filmu nakręcił Brandon Cox - są trochę archaiczne przez... barwy. A muzykę, która jest dosyć neutralna, skomponowali Scott Nickoley oraz Ryan Franks.
Film "Pakt krwi" całkiem dobrze się ogląda, mimo, iż jest mordobicie, masa strzelanek, a krew leje się gęsto, czasami - dla efektu - w zwolnionym tempie. A Cage? Jego stylizacja jest dosyć groteskowa i czasami budzi śmiech, ale i tak go lubię...
Komentarze