I znów Antoni Macierewicz "odkopał" swego zaufanego... Barłomieja Misiewicza. Dał mu ciepłą posadkę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Z wypasioną pensją, premią i limuzyną.
Na nic zdały się uwagi prezesa Kaczyńskiego na temat awansów Misiewicza. Macierewicz - w dniu 10 kwietnia /dzień rocznicy katastrofy smoleńskiej, ale i nominacji Misiewicza/ - strzelił prezesa w...
Macierewicz nie słucha nikogo, również zwierzchnika sił zbrojnych polskiego państwa. A ten tylko do niego pisze..., lecz można odnieść wrażenie, iż na zasadzie / z "Misia"/: "Dzwonię do Ciebie, bo niestety nie mogę z Tobą rozmawiać...". Czyli, mydlenie oczu.
Strach się bać, bo chyba już nie leci z nami pilot. Za to mamy lot... szaleńca.