I wysypało się, iż pani Sadurska - z PiS-u, a niedawno przy Prezydencie RP - kandyduje do zarządu państwowej spółki, a konkretnie PZU.
Przeciwnicy wrzucili, iż ta pani ma zbyt małe kompetencje do takiej pracy, ale z odsieczą przyszli koledzy partyjni, twierdząc, że jest miła, zna linię partii /ponoć lubi ją też o. Doktor, znany inwestor/, a to ma wystarczać...
Do obrony zamysłu o pchnięciu pani Sadurskiej na odcinek w PZU wrzucono też podsłuchowe taśmy /pochodzące z przestępstwa/, z prywatnych rozmów polityków PO i ich znajomych. Musiało robić się "grubo", bo nie wahano się użyć nawet tej z ksiedzem... Sową. Takie usprawiedliwienie dla - dzisiejszego - mafijnego zawłaszczania państwa przez PiS.
I tylko kobiety żal, bo gdyby miała otrzymywać - z PZU - 90 tys. zł miesięcznie, może jej to zaszkodzić. Przecież i dziś widać, iż sporo przejada. A skoro jest miła, to może lepiej jej tego oszczędzić, natomiast na ten odcinek pchnąć mniej miłe panie z PiS-u, a też oddane partii, prezesowi i o. Doktorowi jak choćby: Beata Kempa czy Anna Sobecka.
Komentarze